Mt 7,6, 12-14
Droga idących za Jezusem jest wąska. Łatwo ją ominąć, łatwo zabłądzić, nie znalazłszy jej, łatwo ją zgubić, nawet jeśli już się na nią wkroczyło. Trudno ją znaleźć. To droga prawdziwie wąska, trwogą napełnia grożący z obu stron upadek: być powołanym do rzeczy nadzwyczajnych, czynić je, a mimo to nie widzieć, że się je czyni - to wąska droga. Świadczyć o prawdzie Jezusa i wyznawać ją, a mimo to bezwarunkową miłością Jezusa Chrystusa kochać nieprzyjaciela tej prawdy, nieprzyjaciela Jezusa i naszego - to wąska droga.
Wierzyć w obietnicę Jezusa, że ci, którzy idą za Nim, posiądą ziemię, a mimo to bezbronnie wychodzić naprzeciw wroga, chętniej doznawać krzywd niż je czynić - to wąska droga. Widzieć i poznawać drugiego człowieka w jego słabości, w jego nieprawości i nigdy go nie osądzić, być zmuszonym do przekazania mu Ewangelii i ustrzec się rzucania pereł przed świnie - to wąska droga. To droga nieludzka. W każdym momencie grozi obsunięcie się w przepaść. Jest ona faktycznie niemożliwa do przebycia tak długo, dopóki widzę w niej drogę, którą nakazano mi iść, i podążam nią z bojaźni przed samym sobą. Jeśli jednak widzę idącego przede mną Jezusa Chrystusa, krok za krokiem, jeśli patrzę jedynie na Niego i postępuję za Nim krok w krok, to On zachowa mnie na tej drodze. Gdy zaś zastanawiać się będę nad ryzykownością mojego przedsięwzięcia, gdy będę spoglądać na drogę zamiast na tego, kto idzie przede mną, to moja stopa już się obsuwa. Sam Jezus jest przecież drogą. To On jest wąską drogą i ciasną bramą. Trzeba odnaleźć Jego samego.
Dietrich Bonhoeffer, Naśladowanie